czwartek, 24 lipca 2014

Kieżmarki Szczyt, wspinanie

W ostatnią niedzielę umówiłam się Madzią Herbowską na wspinanie na Kieżmarski Szczyt. Uwielbiam tą górę i tą ścianę. W ostatnim czasie w zasadzie każdego roku robię na nim jakąś drogę. Tym razem z racji tego, iż wszystkie portale pogodowe jednoznacznie sugerowały, że WRESZCIE w Tatrach będzie ładna pogoda postanowiłam uderzyć na drogę, która od dwóch lat łazi mi głowie a więc "Krissakove platne" VI-





Zapowiadało się owocnie.. rano było słońce :-) choć oczywiście chmury powoli się zbierały, jednak skoro ma być słonko to MA BYĆ :-) Wbiłyśmy się w lewego "Puskasa", żeby jak najszybciej podejść pod interesującą mnie część ściany. Szło szybko i sprawnie do pewnego momentu :-)


Kiedy podeszłyśmy nadciągnęły dość niepokojące chmury, zaczęło kropić. Hmmm.. początkowo postanowiłam się nie zrażać i chwilę poczekać - w końcu miało być ładnie więc pomyślałam, że to przejściowe i zaraz się rozpogodzi :-) OPTYMISTKA! Nie minęły 2,3 minuty jak nasz "Puskas" zamienił się w wodospad!


Przestało być fajnie, zrobiło się brrrr.. i trzeba było się stamtąd jak najszybciej ewakuować w dół, w górę nie było szans już iść ponieważ woda nabierała w zastraszająco szybkim tempie. Rozpoczęłyśmy zjazdy. Trzy pierwsze były na prawdę trudne, ponieważ woda utrudniała nam działanie, zrobiło się także bardzo zimno. Na szczęście deszcz w końcu ustąpił i powoli zaczęło pojawiać się słonko więc już kompletnie domarznięte i przemoczone z większym optymizmem zjeżdżałyśmy dalej. W sumie było tego z 11 zjazdów. Kiedy już wreszcie znalazłyśmy się z powrotem pod podstawą ściany, byłyśmy bardzo szczęśliwie i w świetnych humorach!! Udało się - ufff..


Wróciłyśmy do domu bardzo zadowolone, pomimo nie zrobionej drogi, oczywiście troszkę psiocząc na pogodę :-) ale także z jednoznaczny nastawieniem - najbliższe nasze wspinanie - "Krissakove platne" ;-)










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz